Siła płynąca z gór

3 minuty czytania

Rok 2003. Program Idol. Zwycięskie słonko trzeciej edycji. Mały, niepełnoletni wulkan w świecie pełnoletnich. Nieco pogardliwie traktowane dziewczę z góralskim temperamentem. Zagubiona między wszechwiedzącymi, bez konkretnego pomysłu na kreację. Albumy z tytułami odzwierciedlającymi tę pomysłowość – Album i Moje piosenki. Komercyjna kura znosząca złote płyty. Dla jej muzyki – nawet posiadającej wartość wyższą od przeciętnych hitów – wyłączało się scrobbling na Laście. Ktoś jeszcze pamięta taką Brodkę?

LAX

3 minuty czytania

Wulkan na jakiś czas zastygł. Wieść o nowej Brodce uderzyła z siłą niusa o zmartwychwstaniu. Każdy osobiście chciał obwieścić znajomym, że otomedialna potomkini Ali Janosz się nawróciła. Złoto zamieniło się w podwójną platynę, pierwsze dziesiątki na pierwsze miejsca, a Juwenalia i Dni Jędrzejowa na festiwal SWSX w Teksasie i The Great Escape w Brighton. Dzisiaj Brodka to świadoma artystka, wyzwolona muzycznie kobieta, która wie co chce ogłaszać światu w swoich piosenkach, a jej nowa wizja została w pełni zaakceptowana i ciepło przyjęta przez publikę.

Ludzie z którymi przychodzi jej współpracować nadają na tych samych falach. W ostatnim czasie fotograficzną bratnią duszą Brodki stała się Yulka Wilam – dziewczyna, która również laury za swoją sztukę otrzymywała wcześniej niż dowód osobisty. Fotografie Yulki pojawiają się w OzonieKMAGu Sweet&Sound, a na swoim koncie ma już kilka wystaw zbiorowych i indywidualnych. Zaskakująca jest swoboda z jaką filtruje emocje przez soczewki obiektywu.

Bo muzyka z LAX właśnie tak by wyglądała, gdyby była zdjęciem – im dłużej leży na mojej półce, tym bardziej wierzę w jej siłę nośną. Forma epki jako czegoś cienkiego, czystego i okrojonego ze zbędnych treści jest idealnym podłożem do prezentacji trzech fotografii opatulających dwie płyty. Tutaj kwestie składu tekstu schodzą jakby na drugi plan, priorytetowy staje się ładunek emocjonalny kadrów.

Gdyby jednak się czepiać czysto poligraficznej strony – a na Decybelach nie ma taryfy ulgowej – trzeba wspomnieć zarówno o plusach takich jak oryginalna budowa digipacka, jak i o minusach – wyjęcie płyty z pudełka nie należy do najłatwiejszych operacji, podobnie jak przeczytanie tekstu wewnątrz pudełka. To jednak są już uwagi do Krzysztofa Grabowskiego (tak, to ten z Dezertera), który zajął się składem. Rozumiem dobre intencje, jakakolwiek próba uczytelnienia tekstu odwróciłaby uwagę od zdjęcia, które w tym przypadku jest ważniejsze.

Dacie wiarę, że początkowo LAX miał istnieć tylko w postaci cyfrowej? Osobowość i wrażliwość Yulki Wilam jaką po części zdradza na swoim blogu, jest równie pociągająca co jej sposób patrzenia przez wizjer na świat. Kosmiczne porozumienie między nią a Brodką przekłada się na niezwykłą spójność muzyki z obrazem. Ojczyzna obu pań to beskidzkie tereny, ciśnie mi się więc nieprzyzwoicie kryptoreklamowo na usta „siła płynąca z gór” i węszę kolejne dorodne owoce tej współpracy.